Stolica w innej odsłonie
Dodane przez Ela Korzeniowska dnia Grudzień 01 2017 20:35:18
Wielu uczniów, gdy słyszy: szkolny wyjazd do Warszawy, to od razu myśli o Centrum Kopernika i Stadionie Narodowym. Są i tacy, którzy nie tylko myślą, ale wręcz się domagają takich stałych punktów programu, bo to przecież kultowe miejsca Wawy! W naszym wypadku również pojawiły się takie roszczenia... Tymczasem pokazałyśmy (wychowawca 3c: p. A. Kanar i wychowawca 3 g: p. E. Korzeniowska), że można zupełnie inaczej i jest równie ekscytująco. Niektórzy z nas byli bowiem reżyserami światła, wszyscy obserwowali nagranie „Domisiów”, buszowaliśmy w lodówce „Pytania na śniadanie” i na dodatek podziwialiśmy galerię obrazów i nie tylko, ostatniego króla wolnej Polski. Gdzie konkretnie byliśmy?
Treść rozszerzona
Pierwsze kroki w Warszawie skierowaliśmy do gmachu TVP, gdzie przemiły przewodnik, po przedstawieniu „srogiego” regulaminu zwiedzania, oprowadził nas po wybranych studiach.
W pierwszym z nich opowiedział nam o historii telewizji. Trzecioklasistów zaskoczyła informacja, że pierwszy krótki filmik został nagrany w 1952 r. i że właśnie tak narodziła się ta przestrzeń medialna, jaką jest telewizja.
Następnie uczniowie szukali odpowiedzi na pytanie, co jest niezbędne, by TV w ogóle mogła funkcjonować. W studiu pełnym ekranów, głośników i różnych kolorowych przycisków, niełatwo było skupić myśli, ale w końcu drogą burzy mózgów, powstała konkretna odpowiedź.
Po wcieleniu się niektórych w rolę reżysera, reżysera dźwięku, światła, udaliśmy się do studia, gdzie właśnie trwało autentyczne nagranie, by móc skonfrontować teorię z praktyką.
Aktorzy odtwarzający role: Amelki, Pysi, Bazylego i Eryka, czyli znanych nam z telewizji Domisiów, grali w najlepsze, w ogóle nie przejmując się naszą obecnością. Dzieci były tak zachwycone, że nawet nie rozmawiały, tylko w ciszy przysłuchiwały się nagraniu. Następnie mogli puścić wodze fantazji, gdy przewodnik zaprowadził nas na drugi plan, gdzie była dekoracja z innego odcinka „Domisiów”. Mogliśmy tam urządzić prawdziwą sesję zdjęciową.
Podobną zrobiliśmy w studiu „Pytania na śniadanie”, które okazało się największą, jaką większość z nas widziało, kuchnią. I kultowym jej miejscem oczywiście była lodówka, którą nasi trzecioklasiści zaczęli od razu otwierać.
Po zwiedzeniu śniadaniowego studia, udaliśmy się na główny hol TVP, gdzie mieści się muzeum telewizji z prototypami kamer i starymi fotografiami. Spotkaliśmy tam też Kulfona, co prawda naszym dzieciom niewiele on mówił, ale nam wychowawcom (p. Agnieszka Kanar, p. Magda Kasperek, p. Elżbieta Korzeniowska, p. Magda Stacharska-Malec) przypomniał czasy słodkiego dzieciństwa.

Czas w telewizji minął bardzo szybko, chyba nawet szybciej niż gdy się faktycznie siedzi przed ekranem. Ale cóż? Mieliśmy dla naszych trzecioklasistów jeszcze moc atrakcji. Następną były Łazienki Królewskie, które jako zespół pałacowo-ogrodowy, zaskoczyły bardzo co niejednego, bo przecież miały być łazienki… Architektoniczne, rzeźbiarskie i malarskie perełki, które tam zobaczyliśmy, na pewno zostaną w pamięci naszych uczniów przez dłuższy czas. Tym bardziej, że kolejnym punktem programu był sklepik z pamiątkami – hit wyjazdu, bo przecież skoro stolica, to i zakupy…

Po tylu atrakcjach, musieliśmy naładować akumulatory w najlepszej dla dzieciaków restauracji: McDonalds oczywiście. I nie tylko my wpadliśmy na taki pomysł, bo byliśmy tam jedną z trzech wycieczek. Nasyceni „zdrową żywnością” i wrażeniami, w godzinach wieczornych, zadowoleni, cali i zdrowi wróciliśmy do Lublina. Teraz pozostaje nam śledzić program telewizyjny, kiedy będzie odcinek "Domisiów" o korzeniach, o drzewie genealogicznym, bo właśnie jego nagranie oglądaliśmy na żywo.

Bardzo dziękujemy p. Magdzie Kasperek i p. Magdzie Stacharskiej-Malec za nieocenioną pomoc w opiece nad naszymi trzecioklasistami.

Ela Korzeniowska